Tym razem wybraliśmy się na Maltę – dlaczego akurat tam? Chcieliśmy, żeby było słońce, plaża i miejsca warte zwiedzenia, kiedy temperatura nieco spadnie pod koniec dnia. Jak zwykle przygotowaliśmy plan podróży, docelowe miejsca, spoty na zachody słońca i plaże, gdzie można poopalać się czy odpocząć pod parasolem, ze świeżo wyciskanym sokiem z pomarańczy w ręku Zatrzymaliśmy się w miejscowości Bugibba – to typowo turystyczne miasteczko, położone nad brzegiem morza – skalistym brzegiem morza, piaszczystych plaż tam nie uraczycie:) Bugibba jest bardzo dobrze skomunikowana z resztą wyspy, dzieli ją 15 km od stolicy La Valetty oraz Melliehy – z plażami z miękkim piaskiem. W Bugibbie znajdują się też promy, którymi można dopłynąć na Gozo – zatem mogę śmiało stwierdzić, że jako baza wypadowa ta miejscowość to strzał w dziesiątkę.
Na samym początku naszej wycieczki wynajęliśmy auto z jednej z wielu wypożyczalni tuż obok lotniska. Trzeba pamiętać, by zawsze sprawdzić samodzielnie stan auta – opony, stan paliwa i zweryfikować czy nie świecą się jakieś kontrolki Będąc na urlopie często zapomina się o zdroworozsądkowym podejściu – co może niestety skutkować komplikacjami i niepotrzebnym stresem.
Na początku zaznaczę, że Malta to wyspa, która oferuje aż 300 słonecznych dni w roku – ale uwaga – taki opis może być dla niektórych mylący, ponieważ wcale nie oznacza to, że przez 300 dni w roku jest tam pełne lato. Oznacza to bardziej, iż świeci tam słońce, ale jednocześnie może wystepować w ciągu dnia silny wiatr, uniemożliwiający chociażby rejs na Gozo albo ulewa – a przecież o plażowaniu w taką pogodę możemy zapomnieć.
My wybraliśmy się na początku września i trafiliśmy ładną pogodę, chociaż dwa dni padało to przez chmury przebijało się co jakiś czas słońce.
Ale koniec już tego przydługiego wstępu – czas przejść do konkretów, a więc co zobaczyć na Malcie?
Wioska Popeya, dla wielu jest to przereklamowana atrakcja turystyczna nastawiona jedynie na zarobek – my wspominamy ją bardzo pozytywnie!
Wioska została zbudowana w latach 80. na potrzeby filmu “Popeye”, który był kręcony właśnie na Malcie, a główną rolę zagrał nie kto inny jak Robin Williams.
Do jej budowy sprowadzano nawet drzewa z Kanady, z których wybudowano tamtejsze domy (z których większość nadal mieści plany filmowe: dentystę, piekarnię, szewca, biuro burmistrza czy też dom Oliwki (ukochanej Popeye’a). Stworzono tam też drogi dojazdowej i falochron. Co prawda film się nie przyjął i w niedługim czasie od wybudowania wioski zaprzestano kręcenia, ale dziś miejsce tętni życiem – jest to taki mały park rozrywki nie tylko dla dzieci:) Znajdziecie tam również małe muzeum poświęcone Popeye’owi i kino, gdzie można wziąć udział w pełnym pokazie filmu, albo obejrzeć ten o budowie Wioski Popeye’a.
Poza zwiedzaniem planu filmowego możecie tam wygrzać się na słońcu, korzystając ze strefy z leżakami z baldachimem, ochłodzić się w morzu, zjeść jakiś fast-food czy napić się zimnego piwa – niestety ku naszemu zdziwieniu w ofercie zabrakło tego bezalkoholowego.
Wejście do najtańszych nie należy, bo za wejście do wioski za osobę dorosłą kasują 20e, ale czy polecamy? Tak zdecydowanie! 🙂
Wioska odwiedzona i co dalej? 🙂 Bardzo blisko znajduje się jedna z naszych ulubionych plaż Mellieha Bay – jest szeroka i długa, z miękkim piaskiem i krystaliczną wodą, znajdziecie tu restauracje, bary i lodziarnie – na odpoczynek po kilkugodzinnym zwiedzaniu w pełnym słońcu – idealnie.
Kolejnym miejscem, które polecamy to Trzy Miasta czy (Three Cities) – to zespół trzech miast – Vittoriosa, Senglea i Cospicua – położonych na trzech cyplach w zatoce, w której leży również stolica Valetta. Trzy Miasta przenikają się więc przy okazji jednego spaceru można zwiedzić je wszystkie. Większość zabytków i atrakcji znajdziecie w Birgu, możemy się tam dostać na dwa sposoby: samochodem lub statkiem z Valletty. My lubimy przechadzać się ładnymi uliczkami, popijając coldbrew, lubimy punkty widokowe i piękne ogrody jak Gardjola w mieście Senglea- rzadko kiedy wchodzimy do muzeów, więc żadnego Wam nie polecimy:) Jednak jeśli chodzi o widoki to jak najbardziej musicie się tam wybrać!
Valetta – stolica Malty, którą odwiedziliśmy kolejnego dnia, myślę że tego miejsca ominąć nie można. O historii tego miasta nawet nie wspomnę, bo to temat rzeka i zachęcam do osobnej lektury. I wiecie co – jest to najmniejsza stolica w Europie, jej powierzchnia to niecały kilometr kwadratowy, zobaczycie tam architekturę głownie w stylu barokowym, niestety podczas Drugiej Wojny Światowej miasto uległo znacznym zniszczeniom i wydarzenia z tego okresu pozostawiły znaczące ślady na współczesnym obrazie miasta – jeśli interesuje Was historia II WŚ to naprawdę warto poczytać. Valetta nazywana też Wybrzeżem Trzech Miast – jeśli przespacerujecie się do Ogrodów Barraka to z tarasu rozpościera się piękny widok na port Grand Harbour i Trzy Miasta, o których pisałam wyżej. Warto odwiedzić ją nie tylko w ciągu dnia, ale również wieczorem kiedy jest pięknie oświetlona. Pomimo, iż miasto jest malutkie to oferuje wiele atrakcji turystycznych: muzea, pałace, teatry i piękne ogrody.
Mdina – och jak tam pięknie, to między innymi tam kręcono sceny do “Gry o tron”, tak więc dla wielbicieli tego serialu polecam urządzić sobie wycieczkę po miejscach, w których kręcono serial, zresztą na całej Malcie jest ich sporo – jedno z nich można powiedzieć, po części już nie istnieje, a mowa tu o słynnym Azure Window – wiele lat temu miałam jeszcze okazje zobaczyć to dzieło wyrzeźbione przez morskie fale, ale czas zrobił swoje i znoszczona przez erozję skała wpadła do wody. Mowa o tym miejscu
Ale wróćmy do Mdiny 🙂 Polecam odwiedzić ją jeszcze za dnia, cudownie prezentuje się w trakcie złotej godziny – światło zachodzącego słońca odbija się od żółtej cegły budynków co daje przepiękny bajkowy klimat.
Jak wspomniałam na początku tego wpisu, zależało nam nie tylko na zwiedzaniu, ale pomiędzy chcieliśmy też pobyczyć się na plaży, złapać trochę promieni słońca, których w Polsce jest jak na lekarstwo 🙂 dlatego nie pominę tematu plaż, które są warte uwagi, w zależności od Waszych preferencji, bo jak wiadomo każdy lubi co innego.